Polski przemysł stoczniowy. Wizja Rozwoju. Innowacje na eksport, dla administracji i obronności

Kontrahenci zagraniczni, urzędy morskie i Marynarka Wojenna RP to główni odbiorcy polskiej produkcji stoczniowej – to najkrótsze podsumowanie sesji „Perspektywy i ograniczenia w przemyśle stoczniowym” w czasie Forum Wizja Rozwoju Gdynia 2021. 

 

Prowadzący panel Jerzy Miotke, ekspert w dziedzinie budowy okrętów, Członek Zarządu Kaszubskiego Forum Kultury, przy udziale panelistów zidentyfikował najważniejsze problemy polskiego przemysłu budowy statków. Problematyka remontów właściwie nie była przedmiotem rozważań. W tej materii ważny był głos prezes Nauty Moniki Kozakiewicz, która stwierdziła, że stocznia ma już za sobą najważniejsze zagrożenia, a produkcję zapewnia stabilny portfel zamówień.

Branża eksportowa

Dyskusja dotyczyła branży, która wciąż utrzymuje dobrą pozycję na rynku międzynarodowym i realizuje kontrakty głównie na rynku europejskim. Produkcja i remonty statków to (według GUS) branża od kilku lat zapewniająca bezpośrednie zatrudnienie na poziomie około 7 tys. osób. A ponieważ każdy stoczniowiec w swoim otoczeniu generują od 5 do 7 miejsc pracy, to utrzymanie w dobrej kondycji przemysłu okrętowego ma istotne znaczenie nie tylko dla lokalnego rynku pracy.

Co ważne, polskie stocznie produkcyjne i remontowe, to głównie eksporterzy dobrze postrzegani w całej Europie, a nie tylko w krajach skandynawskich. Dla przykładu Crist kilkukrotnie otrzymywał nagrodę za aktywność eksportową na rynku francuskim. „99,9% naszej produkcji przeznaczamy na eksport” – podkreślał w czasie swojej wypowiedzi, Ireneusz Ćwirko, prezes zarządu Crist SA.  Mający w swoim dorobku kompletne jednostki dla wind offshore, statki rybackie i promy z napędem hybrydowym, Crist „żyje” również z dostaw konstrukcji stalowych dla liczących się producentów statków wykonywanych w stoczniach europejskich. Zaznaczmy, że wiele jednostek projektowanych w polskich biurach projektowych i budowanych  przez stoczniowców z Gdyni, to jednostki innowacyjne. A więc oprócz zapewnienia miejsc pracy, ważnym aktywem polskiego przemysłu okrętowego jest to, iż jest on branżą wyróżniającą się wdrażaniem w polskiej przestrzeni gospodarczej innowacji.

Skromna produkcja, niezłe remonty, rekordy w jachtach

Produkcja polskich stoczni jest niestety więcej niż skromna. GUS podaje, że „w 2020 r. zbudowano 8 jednostek pływających (o 5 więcej niż w 2019 r.) o łącznej pojemności brutto (GT) 32,2 tys. i skompensowanej pojemności rejestrowej brutto (CGT), będącej miernikiem produkcyjności stoczni, wynoszącej 51,6 tys. (wobec odpowiednio 7,0 tys. i 16,0 tys. w 2019 r.)”. Niestety portfel zamówień na nowe statki w polskich stoczniach jest niestabilny. W styczniu 2021 r. stocznie miały zamówienia na 11 statków o łącznej pojemności (GT) 21,7 tys. i skompensowanej pojemności (CGT) 29,2 tys. 2020 r. polskie stocznie rozpoczynały z portfelem zamówień na 24 statki o łącznej pojemności (GT) 76,4 tys. i skompensowanej pojemności (CGT) 75,9 tys.).

Statystyki ratują stocznie remontowe. GUS podał, że w 2020 r. w polskich stoczniach wyremontowano 444 jednostki o łącznej pojemności brutto (GT) 824,5 tys. (wobec 504 jednostek o łącznej pojemności brutto 1116,3 tys. w 2019 r.)”. Warto przy tej okazji dodać, że Polska jest wciąż czołowym producentem łodzi i jachtów, w tym jachtów ekskluzywnych. W Gdańsku zbudowano również niedawno dwa duże żaglowce.

Jachty, to sprzedaż produkcji na eksport o wartości ponad 100 mln euro. Remonty zapewniają sprzedaż 300 mln euro rocznie. Produkcja statków przekłada się na roczny eksport o wartości około 220 mln euro. Dlatego bezdyskusyjne jest stwierdzenie organizatorów tegorocznego Forum Wizja Rozwoju: „Polskie stocznie posiadają potencjał, aby na światowych rynkach zaistnieć”.

Stoczniowe szanse: https://www.gospodarkamorska.pl/polski-przemysl-stoczniowy-wizja-rozwoju-innowacje-na-eksport-dla-administracji-i-obronnosci-60594